piątek, 31 lipca 2015

Rozdział 27

 Notka mordki !!!
Rozdział dedykuje mojej najlepszej przyjaciółce, która zmusiła mnie, by go napisać. Gdyby nie ona, to tego rozdziału nigdy, by nie było. I chociaż jest fatalny, to przynajmniej jest. Kocham Cię bardzo <3

Wydaje mi się jakby to było całe wieki temu, jakbym przeżyła krótką, ale mimo to nieskończoną wieczność. I teraz kiedy tak stoję za kulisami czekając na naszą kolej, czuje jak wszystkie wspomnienia uderzają mnie ze zdwojoną siłą, ale tym razem nie upadam. Już raz to zrobiłam i nie zamierzam tego powtórzyć.
Nigdy nie wymarzę z pamięci tego co było. To wszystko nigdy tak po prostu się nie skończy, bo dla mnie już na zawsze w jakiś sposób to wszystko będzie wspomnieniem. Może nie jednym z najlepszych, ale na pewno ważniejszym od pozostałych.
Czuje na sobie czyjś dotyk. Zawsze rozpoznam tą delikatnie rozgrzaną skórę. Ross splata nasze palce i spogląda na mnie nie pewnie.
- Wszystko w porządku ? - pyta, a ja w końcu podnoszę na niego wzrok. Chce mu wyznać, że lepiej być nie mogło, ale nie potrafię wydusić z siebie słowa, więc tylko milczę, ale on wie, że nawet milczenie jest odpowiedzią. Zwłaszcza w moim wykonaniu. Zna mnie na tyle, by móc odczytać emocje z moich oczu. Uśmiecha się sprawiając, że moje kończyny drętwieją, a kiedy ktoś wywołuje nasze nazwiska, ciągnie mnie za sobą na scenę. 
Kiedy puszcza moją dłoń, czuje się jak zagubione dziecko. Serce wali mi tak szybko i mam wrażenie, że nagle wyskoczy. Odwracam głowę upewniając się, że Ross siedzi przy fortepianie. Przekonał pianistę, by to on mógł grać, gdy będę śpiewała, by być bliżej mnie, bym mogła czuć jego obecność. Oddycham z lekką ulgą i ponownie przenoszę wzrok na widownie. W brzuchu mi się przewraca, jednak ze wszystkich sił staram się ignorować to nieprzyjemne uczucie strachu. Zamykam oczy i przykładam mikrofon do ust.

 Później wszystko dzieje się tak szybko, a ja z każdą kolejną minutą czuje się pewniej.
                                                                            ~~~~

Po występie zbiegamy ze sceny prosto za kulisy. Tam Ross niespodziewanie łapie mnie w pasie i przyciąga do siebie w opiekuńczym uścisku. Moje ciało drży i sama nie jestem pewna czy to z tych emocji, czy ma to związek z jego dotykiem.
- Dałaś rade, rozumiesz ? - krzyczy Rydel i porywa mnie w swoje ramiona - Zrobiłaś to - widzę w jej oczach łzy i nie jestem pewna czy to z radości, czy z dumy. Ma racje, zrobiłam to.
Dla siebie, dla przyjaciół, ale przede wszystkim dla rodziców.
- Widzicie - odzywa się Ellington z wielkim uśmiechem na twarzy - A nikt z was w nią nie wierzył..mówiliście, że prędzej zwymiotuje na scenie niż zaśpiewa i..- chce mówić dalej, ale ręka Rikera, która zdziela go pa głowie mu to uniemożliwia.
- Jesteś idiotą - Rocky mamrocze, ale ja ich nie słucham. Nie ważne, że nie wierzyli we mnie. Ja sama nie byłam pewna, czy dam rade to zrobić. Chce coś powiedzieć, ale prowadzący konkursu prosi wszystkich wykonawców na scenę. Ross ponownie łapie mnie za rękę i tym razem to ja pierwsza splatam nasze palcem. 
Kiedy czekamy na werdykt wzrok utkwiony mam w naszych dłoniach. Sędziowie odczytują po kolei, zaczynając od miejsca trzeciego i kończąc na pierwszym. Wszyscy wstrzymują oddech, a walące serca uczestników docierają do moich uszu. Werdykt zostaje ogłoszony, a ja zamieram w bezruchu. W środku wiwatujących ludzi, udaje mi się dostrzec szczęśliwe twarze nastolatków, którzy z uśmiechem przyjmują puchar za pierwsze miejsce.
Niestety to nie jest nasz zespół. Nie wygraliśmy.
- A chór z liceum Marino school zostaje zdyskwalifikowany - słysząc te słowa otwieram szeroko oczy. Czuje jak Ross puszcze moją dłoń i kieruje się w stronę sędziów, cała nasza grupa idzie za nim.
- Przepraszam bardzo, ale za jaką cholerę zostaliśmy zdyskwalikowani ? - pyta nie siląc się na uprzejmy ton. Chwytam go za ramie i odciągam od sędziego. 
- W zgłoszeniu napisane było iż głównym głosem będzie niejaka Rydel Lynch, a nie panienka - tutaj patrzy na mnie, a ja mentalnie się policzkuje za przeoczenie tego szczegółu - Nie odnotowaliśmy żadnych zmian w zgłoszeniu, więc zostaliście wycofani z konkursu.
- To są chyba jakieś żarty - prycha blondynka i wskazuje na swoją zwichniętą kostkę - Laura była w zastępstwie za mnie. Z całym szacunkiem, ale raczej z chorą kostką nie mogłabym zapierdzielać na scenie - podnosi głos, a ja błagam w myślach, by tym razem odpuściła.
- Daj spokój, Ryd - mówię cicho, a ona przenosi na mnie wzrok - Nie warto. Trudno, próbowaliśmy..nie udało się.
- Zasłużyłaś na tą nagrodę bardziej niż wszyscy w tym budynku razem wzięci i nie pozwolę, żeby jakiś stary pierni... - koło mnie niespodziewanie zatrzymuje się jakaś kobieta, tym samym przerywając wypowiedź Rydel. Zerkam na nią dyskretnie.
- Laura Marano ? - pyta, a ja kiwam głową nie zdolna wypowiedzieć ani słowa. Wyciąga rękę w moją stronę, którą od razu ściskam - Tina Young łowca talentów z L.A - przedstawia się, a ja nie wiedząc o co chodzi, uśmiecham się delikatnie.
- Widziałam wasz występ i jestem szczerze zaskoczona, że przegraliście - patrzy z potępieniem na wciąż stojącego koło nas jednego z jurorów - Byliście niesamowici, ale ty - wskazuje na mnie, przez co wszystkie pary oczu kierują się w moją stronę. Ross zauważa moją niepewność i ściska moją rękę, dodając mi tym małym gestem otuchy - Ty byłaś wprost fenomenalna - słyszę, a moje ciało truchleje - Dlatego chciałabym, abyś uczyła się wraz z nami w L.A. Nie musisz odpowiadać od razu. Zastanów się na spokojnie. Masz na to tydzień. Naprawdę mam nadziej, ze zadzwonisz - wręcza mi wizytówkę i odchodzi. Nic do mnie nie dociera, dlatego stoję jak idiotka i wpatruje się w dziewięć cyferek. Za dużo wrażeń jak na jeden dzień. Słysze tylko radosne piski i krzyki moich przyjaciół, a później czuje jak upadam.
                                                                            ~~~~

Minęły dwa tygodnie odkąd zgodziłam się na wyjazd. Po tym jak zemdlałam w ramionach Rossa coś niepokojącego się ze mną dzieje. Ciągłe bóle głowy nie odpuszczają nawet jednego dnia, a złe samopoczucie męczy mnie od kilku dni. Zwalam to na stres związany z przeprowadzką. Razem z Vanessą postanowiłyśmy zamknąć pewien rozdział w naszym życiu i ruszyć dalej. Jednak nie zrobimy tego w tym mieście i w tym domu. Otacza nas zbyt dużo wspomnień, by tak po prostu zapomnieć, więc Ness wyjeżdża razem ze mną.
Nie wiem jak zniosę rozłąkę z Lynchami. Moje serce chyba tego nie wytrzyma.
Kiedy wszystkie walizki były już spakowane, zamknęłyśmy dom i nasze wspomnienia na klucz. Tak trudno jest iść dalej, porzucić wszystko co dotychczas było z tobą, ale zmiany są dobre. W końcu dojeżdżamy na lotnisko i wiem, że to już koniec. Koniec bólu, cierpienia, koniec niezamkniętych spraw, koniec wszystkiego. Patrze na moich przyjaciół i zaciskam mocno powieki by się nie rozpłakać. Byli ze mną od początku, przeszliśmy razem tak wiele, że jesteśmy jak rodzina. Dlatego tak trudno mi ich opuścić.
Nadszedł czas pożegnania.
- Jeśli kiedykolwiek zatęsknisz, wiedz, że nasz dom to też twój dom - zaczyna Rocky ze łzami w oczach. O nie, nie płacz - Jeśli kiedykolwiek będziesz miała potrzebę bliskości, czy jakiś typ cię skrzywdzi, albo po prostu chcesz być kochana...to pamiętaj, że ja mam w sercu miejsce dla ciebie i jesteś tam mile widziana - wyznaje speszony i spuszcza głowę. 
Nigdy nie słyszałam tak poważnych słów z ust Rocky'ego. Sprawił, że moje oczy zaszły łzami i po raz pierwszy doszło do mnie, co tracę - najwspanialszych przyjaciół jakich świat mógł mi zaoferować.
- Bardzo was wszystkich kocham i będę tęskniła - wtulam się w jego tors, a on obejmuje mnie ramionami i chowa twarz w zagłębieniu mojej szyi. Czuje jak mój puls przyśpiesza, a policzki wilgotnieją, kiedy mnie puszcza i podchodzi do mnie Riker z Ellington'em, który już jest cały wilgotny od płaczu.
- Nie mogę uwierzyć, że to koniec - Rik porywa mnie w ramiona i ściska opiekuńczo niczym starszy brat i właśnie nim jest. Ratliff dołącza się do uścisku i szlocha, że będzie tęsknić.
- Przecież wiecie, że nie ma nic na zawsze - zaczynam i uśmiecham się lekko - Rzeczy się niszczą, a ludzie odchodzą. Ja odchodze teraz, ale to nie koniec naszej przyjaźni - próbuje pocieszyć siebie samą, ale w tym momencie to nie możliwe. Pierwszy raz widzę łzy w oczach Rikera.
- Ej, tylko mi tu nie płacz - droczę się z nim, a on tarmosi moje włosy. Ell przeciera swoje pliczki i wręcza mi swoją ukochaną maskotkę.
- Pan Milutek ?
- Żebyś o mnie pamiętała - mówi, a moje serce łamie się na kawałki. Nikomu nie pozwalał go dotknąć, bez niego nie mógł zasnąć, a teraz oddaje go mnie. Po raz kolejny tule go do swojej piersi, by w końcu przejść do Rydel.
- Nie chcę płakać jak reszta, ale to silniejsze ode mnie - odzywa się ściskając moją dłoń - Chcę, żebyś wiedziała, że ta rozłąka nic miedzy nami nie zmieni, bo niebo nad naszymi głowami wciąż będzie takie same, jak nasza przyjaźń. Zawsze będzie moją najlepszą przyjaciółką - szepta, a później tulimy się do siebie przez dłuższy czas nic nie mówiąc. Po prostu rozkoszujemy się tymi ostatnimi chwilami naszej wspólnej ciszy. 
Na koniec pozostaje sam Ross. Jego twarz jest jak skamieniała, ale oczy krzyczą żalem. Niepewnie podchodzę do niego, a on łapie moje dłonie. Splatam palce z jego i patrze w dół na swoje buty. Nie wiedząc czemu, ten widok wydaje mi się w tej chwili najciekawszy. On jednak chwyta mój podbródek w dwa palce i podnosi do góry, przez co muszę spojrzeć w jego oczy.
- A więc jednak odchodzisz - stwierdza. Dziwny ciężar osiada mi na piersi. No jasne. To właśnie robią ludzie w tym chaotycznym świecie. Świecie wolności i wyboru : odchodzą kiedy chcą. Znikają, wracają, a potem znowu znikają. Ja jednak odchodze i nie zamierzam wracać.
- Wiesz, że tak będzie lepiej..
- To ty jesteś tą, która zawsze odchodzi - słysząc to mam łzy w oczach. Ma racje. To ja zawsze go zostawiam, ich wszystkich. 
- Ty jesteś tym, który mnie nie zatrzymuje - szeptam i czuje jak wybucham. Usta Rossa niespodziewanie miażdżą moje w zachłannym pocałunku. Nie spodziewałam się tego, więc dopiero po chwili odwzajemniam gest. Jedną ręką oplata mnie w tali, a drugą przenosi na rozgrzany policzek. Wplątuje palce w jego włosy i rozchylam wargi, dając mu dostęp do tego o co prosi. Nasz pocałunek jest burzliwy i chaotyczny. Jakbyśmy żegnali się już na zawsze. Całe moje ciało zdrętwiało i gdyby nie Ross, już dawno leżałabym na podłodze. Chwyta w zęby moją dolną wargę i ciągnie w dół. Z ust ucieka mi ciche westchnięcie i czuje jak Ross uśmiecha się przez pocałunek. W końcu odrywamy się od siebie, by zaczerpnąć powietrza. 
- Nie sprawie, że zostaniesz, prawda ? - łączy nasze czoła i patrzy na mnie błagalnie. Wciąż nie mogę uspokoić oddechu i tego dziwnego uczucia w dole brzucha.
- Nie - szepcze i odchodze nie odwracając się za siebie. Puszczam jego dłoń i znikam w tłumie ludzi. Jest już za późno by coś zmienić. Jest za późno na nas.
Zaciskam powieki, ale łzy wciąż płyną rozmazując obraz przede mną. To już koniec. 
Koniec wszystkiego.

Halo alo mordeczki zaskoczeni ? Bo ja tak. Wiem, że rozdział okropny, ale taka już jestem i nic na to nie poradzę, że nie mam talentu. Jeśli ktoś zauważył ( wgl jest tu ktoś jeszcze ? ) to zmieniłam narracje. No, to chyba na tyle. Jeśli ktoś to czyta proszę o komentarz, żebym wiedziała, że mam dla kogo pisać. Następny nie wiem kiedy będzie, ale moja przyjaciółka jest mega motywatorką, więc jakby co to kopnie mnie w dupę xd

Do napisania mordeczki :))


Ważne !!!

O luju jak dawno mnie tu nie było, ale do rzeczy. Nie wiem czy ktoś tu jeszcze jest, ale pisze. Chce Wam przekazać parę wiadomości :

1. Wiele się ostatnio u mnie wydarzyło nie fajnych rzeczy i musiałam się jakoś ogarnąć.
2. Wciąż pracuje nad tym drugim blogiem, o którym wam wspominałam.
3. Nie ma już Raury i nigdy nie będzie, co nie ułatwia mi pisania.
4. Mam pomysły na tego bloga, ale nie potrafię ich zrealizować.
5. Chyba muszę zawiesić bloga na jakiś czas.

To jest dla mnie trudne, bo kocham tego bloga. Jest on tak jakby moim pamiętnikiem, który zawsze będzie częścią mnie, ale nie potrafię pisać na siłę. Dlatego zawieszam bloga, ale wrócę i mam zamiar dokończyć tą historię, bo ona ma przekaz, który chce wam przekazać. Nie wiem kiedy wrócę, ale podczas mojej nieobecności postaram się napisać parę rozdziałów. Umówmy się wstępnie, że wracam 15 sierpnia. Jeśli ktoś tu jeszcze będzie to dokończę tą historię.

A i jeszcze jedno. Pisze nową historie, która jest o Laurze, ale opublikuje ją jak będę miała już napisane wszystkie rozdziały, żeby nie było tak jak z tym blogiem.

Także do napisania mordeczki :))

piątek, 12 czerwca 2015

Uwaga sprawa życia lub śmierci !

Halo alo mordeczki ( jest tu ktoś wgl ?) NIE OPUSZCZAJ TEGO BLOGA PRZED PRZECZYTANIEM TEJ NOTKI ( tak, zwracam się do Ciebie ty znudzony internaucie ! ) To jest dla mnie bardzo ważne. Mianowicie chodzi o to, czy Wy mordeczki moje kochane czytacie tylko blogi o Raurze?? Tylko takie Was interesują?? Czyta tu ktokolwiek cokolwiek nie związanego z Raurą?? Chodzi mi tu np. o jakiś romans czy coś, ale z innymi bohaterami. Jakbyście mogli, o co bardzo Was proszę to napiszcie mi w komentarzu. Jeśli tu ktoś wgl jest. To dla mnie mega ważne, bo prawdę powiedziawszy nie wierze w Raure już i w mojej głowie zawitał pewien pomysł, ale nie wiem czy wypali, wszystko zależy od tych komów, które mam nadzieje zostawicie.

 Słodka Nunusia :))

sobota, 23 maja 2015

Rozdział 26

Notka mordeczki !!! WAŻNE

Duszony krzyk cichnął. Z dnia na dzień coraz bardziej milknąc, aż w końcu został jedynie cichy szept. Jej alabastrowa cera nabierała żywego koloru,a uśmiech coraz częściej gościł na twarzy. Tak jakby zabiła złość, która obezwładniała jej dusze. Znalazła spokój w sobie. Zdusiła w głowie tę ciągotkę do zbierania blizn. Tak, jakby ona cała zaczęła żyć od nowa. Coś się zmieniło. Ona się zmieniła. Znowu.W jednej chwili z wiecznie pogrążonego w smutku cienia, stała się dziewczyną stojącą przed lustrem i wymachującą energicznie swymi długimi włosami.
-Pytanie, które bardzo mnie nurtuje - uspokoiła oddech patrząc przed siebie - Czy inni oszaleli,czy to ja wariuje ?- spytała uśmiechając się do swojego odbicia.
-Raczej wracasz do żywych, kruszyno - wtrącił Ross podchodząc bliżej jej roześmianej twarzy - Nie jesteś tym kim byłaś - wiedział, że go rozumie. I nie chodziło tu o nic szczególnego. Po prostu rozumiała i myślę, że od przyjaciół nie można oczekiwać niczego więcej .
-Nie mogę się doczekać - zaczął blondyn obejmując dziewczynę -W końcu usłyszę twój głos - wtulił się w jej włosy. Poczuł jak zadrżała na wspomnienie o jutrzejszym występie - Czego się boisz ?
W jednej chwili w jej głowie pojawiło się setki myśli: Boje się tego, że nie dam rady wydobyć głosu. Tego, że wszystkich zawiodę. Także tego, że powrócą wszystkie wspomnienia. Boje się życia...reakcji ludzi. A najbardziej boje się tego, że nigdy nie zrozumiesz co chcę ci przekazać przez śpiewaną przeze mnie piosenkę.
-Boje się, że pomylę kroki - odpowiedziała po dłuższej chwili. W jej oczach dostrzegł niepewność i strach.
- No weź uśmiechnij się - szturchnął ją w ramię.
- Nie mam powodów.
- Trudna jesteś - włożył ręce do kieszeni spodni i utkwił w niej wzrok.
- Inna od reszty, co nie ?- podeszła bliżej niego i uśmiechnęła się uroczo. Tak, jak tylko ona potrafiła.
- Tak..wyjątkowa - przyznał odgarniając jej niesforny kosmyk z czoła.
- No daj jej buziaka i będzie po sprawie - odwrócili się w stronę zniecierpliwionego głosu. Zobaczyli myjącego się wannie Ellingtona.
- Ell co ty tutaj robisz ?- pierwszy otrząsnął się Ross.
-Prawdopodobnie biorę kąpiel - wzruszył ramionami.
-No tak..ale czemu u mnie w domu ?- zapytała Laura lustrując przyjaciela od góry do dołu. Stojący koło niej chłopak powędrował za nią wzrokiem i szybko zakrył jej oczy.
- No wiesz..mógłbyś chociaż piane wziąć - zbulwersowany Ross rzucił brunetowi karcące spojrzenie.
- No wybacz, ale mamy cięcia budżetowe - bronił się Ell.
-A co mnie obchodzą jakieś cięcia budżetowe. Nie chciałem, żeby kruszyna oglądała twoje to i owo -pisnął Ross wciąż trzymając rękę na twarzy Laury.
-Co to za zgromadzenie w kiblu ?- do łazienki weszli kolejno Vanessa i Rocky.
- Ej no trochę prywatności - zezłościł się Ratliff ,kiedy to Van usiadła na brzegu wanny.
-No co ? zmęczona jestem - odpowiedziała na dziwny wzrok Rossa.
-JEZUS MARIA!!! - usłyszeli damski wrzask Rikera - Co tu robi moja Lunia ? Widziała roznegliżowanego Ella ?
-Skąd się tutaj wziąłeś ?
-Ryd wyrzuciła mnie z domu, po tym jak wyrzuciła Rocka.
-Czemu ?
- No bo Ratliff wrzucił ukochaną suszarkę Ryd do kibla, więc Rocky zaczął suszyć sobie kłaki w piekarniku, ale niestety podpalił swoją perukę no i jeszcze przy tym połowę kuchni.
-To dlatego kąpie się u ciebie, kruszyno - oświecony Ellington pstryknął palcami.
-Ty męska prostytutko wannowa tylko ja tak do niej mogę mówić - warknął Ross i już chciał wskakiwać do wanny, ale zapomniał, że musi trzymać oczy swojej kruszyny.
- Ale wracając - przypomniał o sobie Riker - Jak mogłeś narazić Lunie na takie widoki ?                     -zbulwersowany chodził w kółko - Tak, do ciebie mówię młody człowieku-wskazał na Rossa             - Zabieraj swoje dupsko i wychodzimy stąd. Rocky ty pilnuj, żeby Lunia nic nie widziała - fukną i ciągnąc Rossa za ucho - wyprowadził go z łazienki. Za drzwiami słychać było parę przekleństw i trzask tłuczonego szkła.
-O matko sałatko co tam się dzieje ?- przerażona Vanessa złapała się za głowę.
- W sumie to nie wiem, ale pójdę sprawdzić bo jeszcze nam chałupę rozwalą - pisnął Rocky i wyszedł poprawiając uprzednio swoją nieco spaloną perukę.
-Kurde, czemu Edwardy nie rosną - mruknął pod nosem i zniknął .
-Nie wie, że co noc mu je gole - szepnął rozbawiony Ellington.
                                                                           *****
Roztrzęsiona Laura stała przed lustrem szarpiąc rąbek sukienki. Była pełna obaw i strachu. Nie wierzyła w siebie i swoje możliwości.
-Pięknie wyglądasz - odwróciła się do niego, uśmiechając niepewnie. Czuł napięcie bijące od niej. Podszedł bliżej brunetki i objął ją od tyłu, kładąc brodę na jej delikatnym ramieniu.
- Co się dzieje ?
-Boje się..to się dzieje - wyszeptała bliska płaczu. Całe jej ciało drżało, a klatka piersiowa wręcz płonęła. Za każdym razem kiedy to się działo czuła ogromny ból, który rozrywał całe jej narządy. Przynajmniej tak jej się wydawało.
-Ej, Lau spokojnie - ścisnął jej drobne ciało - Może odwołamy występ, skoro masz się tak bać...
-Dobrze wiesz, że nie możemy tego zrobić - wychrypiała dotykając jego palców - Po prosu bądź przy mnie blisko dobrze ?- odwróciła się w jego stronę, patrząc swymi zaszklonymi oczami w jego .
- A gdzie indziej mógłbym być ?- mruknął tuż przy jej uchu. Przeszedł ją przyjemny dreszcz. Mimowolnie uśmiechnęła się do niego zapominając o wszystkich zmartwieniach.
- Nie wiem..na przykład za kulisami albo razem z tancerzami - wymieniała przygryzając dolną wargę.
- Praktycznie każdą piosenkę śpiewamy wspólnie, oprócz tej pierwszej - zaśmiał się dotykając jej noska swoim , co wywołało lekki chichot ze strony dziewczyny - Ale jeśli będzie trzeba powieszę się na reflektorze, albo zastąpię pianistę, żeby być bliżej ciebie...
-Jak ty się dla mnie poświęcasz - westchnęła rozbawiona, a on energicznie potrząsnął czupryną.
- Cóż..pani każe sługa musi.
Przechodząca korytarzem Vanessa zatrzymała się przed uchylonymi drzwiami od pokoju Laury. Zmrużyła lekko oczy by widzieć wyraźniej, jednak kiedy zobaczyła tuląca się parę szybko i zwinnie wepchnęła głowę do środka.
-Całujecie się ?- zapytała niby obojętnie. Ross i Laura odskoczyli od siebie zaskoczeni.
-Trochę prywatności !
-Oj dobra..już drugi raz to dzisiaj słyszę - mruknęła niezadowolona - Moglibyście wysilić się na coś oryginalniejszego, niż wjeżdżać na prywatność jak wszyscy - zbulwersowała się.
-Ale tak serio...seksiliście się tutaj, prawda ?
-Vanessa - krzyknął Ross - Normalnie jak wrzut na tyłku. Ani to wyrwać ani wyczesać. Jedynie uciąć, ale znając życie i tak wróci - mamrotał pod nosem.
-No co..ja miłość czuje - usprawiedliwiała się.
-Jak cię zaraz walne...- warknęła wściekła brunetka.
-Przypominam, że to ja mam w tym domu siekierę - pokazała im Tośkę i zatrzebiotała rzęsami.
-Tak..dlatego jesteś psychiczna.
-Że co proszę ? Ja jestem najnormalniejsza z całej tej łączonej rodziny, sister.
- Ten, kto zawsze budzi się z siekierą w rękach nie jest normalny - wtrącił cicho Ross.
-Dramatyzujecie..to tylko tak strasznie wygląda - machnęła ręką - Poza tym mówicie, że się nie rozmnażaliście ? Powiedzmy, że wam wierze - zmrużyła oczy i wyszła z pokoju.
                                                                                   ****
- Uwaga ludzie w trybie natychmiastowym widzę was na korytarzu !- wrzasnął Riker
- Przecież wszyscy tu jesteśmy deklu - odezwał się Rocky zakładając buty.
- A faktycznie..no dobra w takim razie won do samochodu - rozkazał najstarszy wypychając wszystkich z mieszkania. Nie zwracał nawet uwagi na krzyki do połowy ubranego Ellingtona.
- Co z ciebie za bydlak - marudził Ell opierając się o szybę pojazdu - Nawet się dobrze człowiekowi ubrać nie da
- Trzeba było nie siedzieć w wannie przez trzy godziny - fuknął blondyn siedzący za kierownicą.
- No przepraszam bardzo. Myje się raz w miesiącu, ale jak już to robię to ..robię to porządnie, okay ? - zbulwersował się brunet.
- Ktoś wie kiedy dojedziemy ?- szepnęła Rydel gnieżdżąca się na tylnym siedzeniu wraz z Laurą, Rossem,Vanessą i dwoma brunetami.
- Nope...ale chyba jeszcze daleko - odezwał się Ryland
- Trzeba było wziąć taksówkę - mruknął pod nosem Rocky wskazując na kłócących się na przodzie chłopaków.
- Riker, a może byś tak patrzył na drogę zamiast strzelać Ellowi w pyśka, co ?- zapytała lekko zestresowana Lau, widząc jak blondyn z nieuwagą prowadzi.
- Jeśli przeżyjemy to osobiście przywalę mu Sheldonem - oznajmiła Delly tuląc się z przerażenia do siedzącej koło niej Van - W sumie to przywalę wam wszystkim
- Co ?- zbulwersowała się brunetka - A to przepraszam za co ?
- Oj nie chodzi mi o was laski..mówiłam o tych durniach płci męskiej
- Aha..no chyba, że tak - uśmiechnęła się Ness - Ja i moja Tośka z chęcią ci w tym pomożemy
- Riker omiń te drzewo ! - wrzasnął Ross widząc jak przed nimi pojawiła się ogromna roślina.
- Co drzewo robi na środku ulicy ?- spytał zdziwiony blondyn ledwo co je omijając.
- Przecież wjechałeś na chodnik idioto - pisnęła Laura, trzymając się blisko ciała Rossa.
- To zmienia postać rzeczy - zmieszał się i już po chwili wrócił na jezdnie. Wszyscy odetchnęli z ulgą, kiedy zatrzymali się przed budynkiem do, którego zmierzali.
 
Witajcie mordeczki. Na rozdział musieliście długo czekać i jest on do dupy delikatnie pisząc. Przepraszam Was wszystkich, ale do 11 czerwca NIE DODAM rozdziału. Mam teraz urwanie głowy w szkole i nie mam czasu pisać. Dlatego wole Was poinformować, bo chyba lepiej jest wiedzieć, kiedy się pojawi rozdział niż ciągle czekać. Przepraszam też za jakoś tego rozdziału, ale moją głowę zaprząta teraz coś innego i nie potrafię się skupić na tym opowiadaniu. Mogę Wam zdradzić, że mam dla Was pewną niespodziankę. Chociaż nie wiem czy można tak to nazwać. Także, wracam dopiero w czerwcu, ale w gruncie rzeczy to nie jest długo. A później bd wakacje i będziemy lecieli z rozdziałami. To mogę Wam obiecać. Mam nadzieje, że nie starce przez to coś u góry czytelników i, że zaczekacie na mnie.

Słodka Nunusia :))

sobota, 16 maja 2015

LBA :)

Hejka mordeczki. Dopiero co wróciłam z wycieczki i już zdążyłam pokłócić się z przyjaciółką dlatego nie mam dzisiaj dobrego humoru. Przybywam tak na szybko z odpowiedziami i znikam, a później wstawiam rozdział, którego jeszcze nie dokończyłam. Wiem, że nikt nie czyta tych odpowiedzi, ale kij z tym.
Pytania od Tajemniczej Nieznajomej:
1 Skąd jesteś? ;)
Z małego miasteczka :)
2 Skąd wziął się u Ciebie pomysł na bloga?
Opisuje tak jakby w nim swoje życie. Nie dosłownie, ale uczucia Laury to tak jakby moje uczucia.
3 Co lubisz robić w wolnym czasie?
Pisać, czytać, śpiewać itd
4 Ulubiona osoba z R5? Czemu akurat ta osoba?
Nwm..chyba Rydel albo Rocky. Zawsze ich bardzo lubiłam.
5 Poza pisaniem, czym się jeszcze interesujesz?
Kocham muzykę. Ciągle śpiewam :)
6 Uprawiasz sport? Jeśli tak to jaki?
Kocham gimnastykę <3
7 Twoje 3 ulubione piosenki (poza R5)
Nie mam ulubionych piosenek.
8 Ferie czy wakacje? :)
Wakacje
9 Jakie masz plany na przyszłość?
Jeszcze nwm. Liceum humanistyczne, studia, a dalej zobaczymy xd
10 Wolisz psy czy koty? Uzasadnij (heh zabrzmiało jak w szkole xD)   

Kocham zwierzęta. Mam dwa koty i pieska,więc wybrać nie wypada bo kocham tak samo xd

                                                                           ~~
Pytania od Ann Lynch:
1. W jakim mieście (niekoniecznie polskim) chciałabyś mieszkać?
W Łodzi bo tam mieszka moja przyjaciółka, za którą bardzo tęsknie.
2. Twój ulubiony kolor?
Jestem człowiekiem, który nie ma ulubionego koloru. Kocham pastelowe kolory. Biały,pudrowy róż, błękit itd
3. Wolałabyś stawać się niewidzialna czy potrafić latać?
Niewidzialna xd
4. Jak poznałaś R5 i czy byłaś na ich koncercie w Polsce?
R5 poznałam przez A&A. Nie byłam na ich koncercie i raczej nigdy nie będę.
5. Ulubiony film?
Gwiazd naszych wina <3
6. Ulubiony przedmiot w szkole?
O matko sałatko trudne pytanie. Biologia jest całkiem znośna i niemiecki.
7. W jakim miejscu najbardziej chciałabyś spędzić wakacje?
Najlepiej w domu, ale z moją przyjaciółką z Łodzi.
8. Twoja największa pasja?
Pisanie,muzyka xd
9. Co byś zrobiła gdyby w Twoim domu pojawiło się R5?
Pewnie pobiegłabym po tłumacza bo pewnie bym się z nimi nie dogadała i kazała spytać o Laurę xd
10. Skąd wzięłaś pomysł na historię, którą piszesz na swoim blogu?
To tak jakby moja historia. Laura to tak jakby ja.
11. Jak zareagowałaś na nominację?
Byłam zdziwiona, że ktoś nominował takiego przeciętnego bloga, ale szczęśliwa.

Chciałabym podziękować za nominacje od tych wspaniałych blogerek. Nie mam teraz głowy do nominowania kogoś. Także czekajcie na rozdział mordeczki. I jeszcze raz dziękuje.

Słodka Nunusia :))


wtorek, 12 maja 2015

Kiedy rozdział?

Witajcie mordeczki rozdział już w połowie napisany, ale teraz jadę na 3-dniową wycieczkę do Pragi, więc mnie nie będzie..Także obiecuje, że rozdział pojawi się w sobotę.

Słodka Nunusia

poniedziałek, 4 maja 2015

Nowa notka :)

Witajcie mordeczki to znowu nie rozdział. Wpadam tak szybko do Was bo ostatnio czytam bardzo dużo blogów. Mam ospę, więc nie chodzę do szkoły. No i te blogi są bardzo oryginalne, mają w sobie to coś..co sprawia, że są bardzo ciekawe. A mój blog wydaje mi się nudny. No bo sami przyznajcie..nie ma w nim nic ciekawego ani oryginalnego. Fabuła nie wciąga, a do tego mój styl pisania się z każdym kolejnym dniem pogarsza. Macie jakieś propozycje, aby jakoś naprawić mojego bloga? Jakoś go ulepszyć by lepiej Wam się go czytało? A może macie jakieś skargi? Piszcie śmiało ja przeczytam. Może Wasze hejty sprowadzą mój łeb na ziemie i w końcu coś porządnego napisze. Co do rozdziału to jestem w trakcie tworzenia. Także czekam na jakiś odzew z Waszej strony .

Słodka Nunusia :))