Minął dokładnie tydzień odkąd dziewczyny z nie wyjaśnionych przyczyn znajdują się w Paryżu.Dokładniej pisząc..w więzieniu.Chłopcy myśląc,że nikt ich nie przetrzymuje,że z własnej,nie przymuszonej woli pieką sobie bagietki...korzystali z życia póki mogą.
-Bejbe...bejbee oooo taaak!-Pisnął Rocky tańczący w kuchni-Śpiewam se Biebera i nikt mnie nie pałuje!...to dopiero życie,uhiii.
-Ahh...zero krzyków...nikt nas nie bije...nikt nami nie rządzi...nie ma żadnych kłótni-Westchnął rozmarzony Ross...wchodząc do salonu.
-Ty cymbale pieprzony..kto cię spłodził baranie jeden-Usłyszał wrzask Rylanda,a po chwili był świadkiem jak jego młodszy brat zaciska ręce na szyi Ellingtona-Ta twoja lama zjadła mi laptopa..ty fredko zagrzybiała-Młody nie ustępował..za to Ratliff robił się nieco fioletowy.
-Już biegnę ci na pomoc..my friend!-Pisnął Rocky.Podwinął bokserki i wskoczył na najmłodszego Lynch'a...sprzedał mu kilka plaskaczy i przytulił się do przerażonego Ell'a.
-Tsa...no bez kłótni w tej chałupie się nie obejdzie...nie ważne czy są girlsy ...czy też ich nie ma!-Riker szturchnął Ross'a i oboje usiedli na kanapie,dostając od Ryland po głowie z laczka.
-Oj sorry nie trafiłem...to miał być Rocky-Tłumaczył się na zdziwione miny braci i tym razem strzelił bruneta w łepetynę.
-Ała-Riker jak zwykle lekko spóźniony refleks.Złapał się za obolałą głowę.
-Ahh..żadnych bab...tylko my i telewizor-Westchnęli wszyscy...Lama stojąca koło nich z urazą dała o sobie znać.
-A właśnie ...i jeszcze Bogdan-Sprostował Ratliff.Włączyli tv...cisza...spokój..Nagle jak jeden mąż zerknęli po sobie.
-Jak ja tęsknie za moją małą perełką-Zawył zrozpaczony Rocky .
-Za Rydel?-Spytali pozostali.
-Nope...za Laurkom...chlip chlip ...Ja ją tak love,a ona mnie tak hate ...i jest do tego taka agrejszyn...I za to ją wielbię-Zrozpaczony wycierał dłońmi mokrą od łez twarz.
-Ja też tęsknie za moją małą złośnicą -Krzyknął tym razem Riker..
-Za Ryd?
-Niet...za Vanką...to nic,że gania z siekierą każdą dziewczynę,z którą se talkam przez fonka ...I miss my friend...
-Nie przypominaj mi ty zły człowieku...Jak ja bym chciał,żeby zdzieliła mnie po pysku tak jak to ma w zwyczaju-Wtrącił się Elington..smarkając w Bogdana.
-Kto? Rydel?
-No chyba was mózg boli...Chodziło mi o Lau-Zachrypiał i zrobił minę zbitego pieska..
-Wait ...To kto w takim razie tęskni za Delly?-Ross popatrzył po pozostałych i podrapał się po głowię.
-Yyyy chyba nobody-Wtrącił Ryland...Chłopcy wzruszyli ramionami i wrócili do rozpaczania za siostrami Marano.Ich żałoba trwała by dalej,gdyby nie to,że nad ich głowami przeleciały drzwi wejściowe lądując gdzieś na ścianie.Zdziwieni paczają,a w progu stoją wszystkie cztery dziewczyny.
-Allelujaaa-Pisnęli dwaj bliźniacy i rzucili się na potarganą i zmachaną Laurę,która pod wpływem ich ciężaru runęła na ziemie.Natomiast Riker wystartował niczym zawodowy biegacz,wskakując na ręce brudnej Van.Już po chwili wszyscy tulili się do wszystkich.Jednak nie trwało to długo bo rozwścieczona Rydel zaczęła piszczeć i krzyczeć.
-Wy mendy pospolite ...nie roby z was i tyle ..Nikt się nie pofatygował i nie wyciągnął nas z pudła-Wrzasnęła rozrywając poduszkę.Inni wpatrywali się w nią z niewiedzą.
-Ale przecież byliście na kursie robienia bagietek...Ross tak powiedział-Rocky wskazał na blondyna.
-Ooo ooo proszę ..ZDRAJCA....Przez cały tydzień siedziałyśmy w więzieniu wy pawiany niedorozwinięte...a ty -Wskazała na Ross'a-Tak ty...jesteś ..jesteś szują wredną-Rzuciła się na niego z pazurami..jednak w ostatniej chwili zatrzymał ją Riker.
-Grrr...nie myśl sobie...będzie ODWET!-Wywarczała kopiąc spoconego Rik'a-Oj ja już się na tobie zemszczę.
-Uuuu jak chcesz to ci pomogę...mam nawet kilka pomysłów,ale tylko za jeden nie pójdziemy siedzieć..Again.-Wykrzyknęła radosna Laura-Typu wchodzę mu do domu,biorę wkrętarkę,przykręcam do ściany w kuchni i robię sobie herbatę...
-Uuuu i like it-Uspokoiła się blondyna-W gratisie mogłybyśmy rozpruć mu brzuch i poczęstować jego flakami pozostałe pawiany,hiihihihihi-Zaczęła się chichrać jak psychopatka.Brunetka słysząc Ryd..przybiła z nią piątkę..
-Yyy czy tylko ja się szoknęłem?-Ellington delikatnie podniósł rękę do góry.Reszta chłopców spojrzała na niego przestraszonym wzrokiem wypowiadając bezgłośne "NOPE"
****
-Hmm Wait..i don't understand-Skołowany Riker podrapał się po głowie.
-A czego ty again nie rozumiesz? Razem z Van wykupiłam nam bilety do Paryża,żeby przywiązać Maddie do wieży Eiffla i ją tam zostawić..BUT Rico napadł na sklep z piłami łańcuchowymi i chciał pociąć wieże na małe kawałeczki...bo sklepik z pamiątkami był zamknięty..Jednak policja nas złapała i wsadziła do paki..Wtedy dzwoniłyśmy do was-Tu urwała i spojrzała groźnie na Ross'a-Po tygodniu nas wypuścili,ale Rico musi odsiedzieć jeszcze tydzień...I co ? Proste? No proste..-Wrzasnęła rzucając się na kanapę-Niestety mój piękny plan pozbycia się tej wiedzmy runą w gruzach...a ja jestem załamana..Rozumiecie mnie?...chlip chlip-Zaczęła szlochać.
-Ale ty wiesz,że Mad cały czas tutaj siedzi, tak?-Wtrąciła Laura..a blondynka odkleiła łepetynę od poduszki.
-A co mnie to -I znowu polała się fala łez-Idę se zrobić tea-Wyfrunęła z salonu prosto do kuchni.Zdezorientowany Ross spojrzał na Laurę nienawistym wzrokiem.Pamiętał to co wydarzyło się między nimi.Nagle chwycił Laurę za nadgarstek i zapominając,że w kuchni uspokaja się Rydel,zaciągnął tam brunetkę.
-Puść mnie-Wyrwała się z uścisku chłopaka.Dla pewności schowała w rękawach bluzy swoje pocięte nadgarstki-Czemu mnie tu zaciągnąłeś?
-No sam nie wiem wiesz...maybe po to,żeby pogadać-Zirytowany wzruszył ramionami.
-My nie mamy o czym ze sobą rozmawiać-Odwróciła się na pięcie i już chciała odejść.Jednak w ostatniej chwili blondyn przyciągnął ją do siebie.
-Listen to me wiedźmo..chciałem ci tylko powiedzieć,że to co wydarzyło się wtedy między nami nie miało dla mnie znaczenia..rozumiesz?Wiesz nie chce,żebyś się we mnie bezgranicznie zakochała i żyła nadziejami-Puścił ją,uśmiechając się arogancko.
-Z ciebie to jednak palant jest..Myślisz,że dla mnie to coś znaczyło?pff jeśli tak to jesteś głupszy niż przypuszczałam..Zresztą co się o mnie martwisz? Nawet JEŚLI zaraziłabym się głupotą od Rocky'ego i Ell'a ..i jakimś magicznym sposobem się w tobie zakochała to uwierz mi poradziłabym sobie sama...Ty nawet nie wiesz co to miłość..Kochasz sam siebie-Powiedziała mrużąc przy tym oczy-Chociaż nie musisz się bać odrzucenia-Syknęła.
-Czasem odrzucam sam siebie,żeby było ciekawiej,o!
-Gratuluje wyobraźni-Klasnęła w dłonie.Już chciał jej coś odpowiedzieć kiedy to oboje usłyszeli dziwny dźwięk.Momentalnie odwrócili swoje głowy i zobaczyli zaciekawioną Rydel,dyskretnie spoglądającą na nich ,siorbiącą herbatę.
-Yyyyy nie przeszkadzajcie sobie...-Machnęła ręką i zniecierpliwiona wyczekiwała ciągu dalszego.Ross tylko spojrzał ostatni raz na Laurę i wystrzelił z kuchni pozostawiając po sobie jedynie ślad kurzu.
-Gadaj kobito co to było...o co wam chodziło...no dalej ..nie krępuj się -Nalegała blondyna.Widzą,że Lau nie ma zamiaru się odezwać westchnęła głośno-Przecież jesteśmy sisters..no otwórz się przede mną.
-Daj spokój Ryd...-To powiedziawszy wybiegła z domu Lynch'ów...
-Ej...come back to me-Krzyczała za nią..-Jaki olew-Powiedziała sama do siebie-Hmm jeszcze dojdę co w trawie piszczy hhiihhihiihihih-Zaczęła się głośno śmiać..przez co zachłysnęła się herbatką.
****
Laura wbiegła prosto do parku i skierowała się na swoją "górę żalu".Dawno tu nie była i dawno też nie widziała Agaty.Pragnęła ją teraz zobaczyć,porozmawiać czy chociaż posiedzieć koło niej.Jednak nie było to możliwe,gdyż dziewczyny nie było.Brunetka usiadła koło małego jeziorka i za nużyła rękę w wodzie.
-W końcu jesteś-Usłyszała za sobą cieniutki,niewyraźny głos.Ktoś dosiadł się do niej.
-To ty...-Szepnęła oszołomiona Lau,ledwo poznając nastolatkę,która teraz wyglądała zupełnie inaczej.Jej włosy nie były już tak długie jak poprzednio.Widać było,że są bardzo osłabione i z każdym ich dotykiem,one wypadają.Oczy miała podkrążone,a pod nimi ciemno szarawe..pomieszane z fioletem sińce.Policzki miała mocno zapadnięte,a ona sama wyglądała jak szkielet.Była coraz bledsza...niczym powietrze...Coraz bardziej nikła w oczach.Ten wygląd przeraził Laurę do tego stopnia,że odwróciła wzrok od towarzyszki nie mogąc dłużej na nią patrzeć.
-Nie rób tego-Agata z wielkim trudem odezwała się-Miej odwagę na mnie spojrzeć..wiesz czemu? Bo niedługo sama będziesz tak wyglądała...A wtedy nie uda Ci się odwrócić wzroku,nie zbijesz wszystkich luster...będziesz z tym żyła dopóki będziesz miała siłę.Wychrypiała.Choć każde,najkrótsze słowo sprawiało jej wielki ból..mówiła dalej-Laura! ty umierasz...nie dopuszczasz nikogo do swojego serca!..Ty już umarłaś!
- Możesz w końcu przestać zachowywać się tak jakbyś posiadała wszystkie rozumy!Nie jesteś moją matką ...Tak na prawdę mnie nie znasz i nie wiesz jak się czuje...wca..-Jej wypowiedź została przerwana.
-Czujesz się jak najgorsze gówno na świecie...jakbyś sprawiała wszystkim kłopoty i była tylko nie potrzebnym ciężarem..uważasz,że od wszystkich jesteś gorsza..że niczego nie potrafisz zrobić dobrze..że nie masz nic wartościowego w sobie..Z każdym kolejnym dniem,godziną,minutą,a nawet sekundą czujesz się coraz gorzej.Twoja nienawiść do siebie wciąż wzrasta,wiec musisz ją jakoś wyładować,a robisz to na sobie.Patrząc w lustro widzisz dziewczynę,która jest potworem..która wszystko niszczy..i która jest brzydka i gruba.Nie jesz praktycznie nic,a jednak co chwilę chodzisz do łazienki i wkładasz sobie palce do ust...niedługo to nie będzie ci wystarczało...samo cięcie nie będzie cię zadowalało..sięgniesz po coś innego...a później to już łatwa droga do śmierci-Wydusiła łapiąc oddech-Jesteś jeszcze w takim stanie,że możesz się zmienić...można cię uratować...Ale twoje łzy płyną niczym krople potu spływające po duszy,która choć bardzo chce,nie ma juz siły na dalszą walkę..-Spojrzała na Laurę,która wsłuchiwała się w jej słowa.
-Dobra...może masz pojęcie jak się czuje...ale nie wiesz jaką osobą jestem na prawdę..zrobiłam coś strasznego...nie powinnam żyć ...nie zasługuje na to...-Uroniła kilka łez..przypominając sobie TO wydarzenie,które dodało kolejną bliznę w jej umyśle-Ja nawet nie chce żyć...nie jestem tu szczęśliwa..nic mnie tu nie trzyma..Rozumiesz?-Zwracając się do Agaty była juz kompletnie zapłakana-Więc pozwól mi robić to co robię...pozwól mi wybrać własną drogę ..bo wiem,że ja tu już nie będę szczęśliwa..po prostu nie mogę-Zakryła twarz dłońmi,krztusząc się własnymi łzami.
-Zrobisz jak uważasz...nie powstrzymam cię ...nie uchronię chociaż bardzo bym chciała...ale prawda jest taka,że ja już też nie mogę..Nie mam już siły..dlatego chciałabym Cię prosić,abyś przekazała ten list mojemu braciszkowi-To mówiąc wręczyła brunetce białą kopertę-Powiedz mu,że bardzo go kocham i przepraszam,że się poddałam,że nie walczyłam ...-Jedna pojedyncza łza spłynęła po jej bladym policzku...
-Co ty mówisz? -Laura potrząsnęła głową chowając papier od koleżanki-Jest bardzo źle prawda?-Szepnęła ..nie słysząc kompletnie nic ze strony Agaty...wiedziała już jaka jest odpowiedź.Zamknęła mocno powieki,by nie dopuścić do kolejnego wylewu łez.
-Czas to tylko czas Laura...pamiętaj o tym...on w końcu upłynie i zabierze nas prędzej czy później..nie unikniemy tego...Ale możemy sprawić,że te ostatnie minuty naszego życia spędzimy tak,jakby nigdy nic złego nas nie spotkało...-Mówiąc to wstała z wielkimi trudnościami.Chwiała się..dlatego też Lau podtrzymywała ciało dziewczyny.Dotknęła jej dłoni.Były lodowate.Spojrzały sobie w oczy.Brunetka poczuła,że to ona powinna być na miejscu Agaty..To na powinna umierać...
****
Jeszcze tego samego dnia Laura postanowiła spełnić prośbę znajomej z parku.Wchodziła właśnie do tutejszego domu dziecka,w którym mieszkał brat ciemnowłosej.Zaprowadzona przez jedną z opiekunek,stała przed drzwiami od pokoju.Bojąc się jego reakcji..nie wiedziała co powiedzieć...jak odpowiednio się zachować.Stojąc tak i gapiąc się w drzwi poczuła lekkie szarpnięcie za nogę...Spojrzała w dół i zobaczyła małego chłopca.
-Jesteś aniołem?-Zapytał dziwnym tonem.
-Co?-Wymsknęło jej się...Była oszołomiona tym pytaniem.On nic nie odpowiedział tylko złapał dziewczynę za lewy nadgarstek podwijając lekko czarną bluzę.
-Mamusia mówiła,że tylko aniołki mają takie blizny...kiedyś zobaczyłem je u mojej siostrzyczki,a później odeszła i już nigdy jej nie przytuliłem-Powiedział patrząc w oczy nastolatki-Mamusia mówiła,że jest teraz tam na górze i jest jej o wiele lepiej i że jest szczęśliwa...tylko,że ja nie jestem szczęśliwy-Jego brudka delikatnie zaczęła się trząść.Laura ukucnęła koło chłopczyka.
-Czasem musimy pozwolić by ukochane osoby od nas odeszły-Koniuszkiem palca starła jego łzy i pacnęła go leciutko w nosek.
-Ale ty nie odejdziesz? ...nie zostawisz swojej rodziny tak jak moja siostrzyczka,prawda?-W jego głosie słychać było nadzieje.
-Oczywiście,że nie-Skłamała i żeby to zatuszować przybrała na twarzy sztuczny uśmiech.Chłopczyk odwzajemnił jej gest..po czym chwycił ponownie jej nadgarstek i pocałował jej blizny.
-One zabierają nam osoby,które kochamy-Szepnął i puszczając jej dłoń pobiegł do jednej z opiekunek.Marano podniosła się z klęczków i chwile stała w osłupieniu.Zakryła swoje pamiątki i lekko zapukała do drzwi...Nie słysząc kompletnie nic..postanowiła wejść do środka.Pokój był mały...nie widziała w nim nikogo..Do czasu gdy przeniosła wzrok na okno.Na parapecie siedział 6letni chłopczyk.
Swoją maleńką rączkę umieszczoną miał na szybie,a jego zaszklone oczka zapatrzone były w dal.Chwiejnym krokiem podeszła do niego,dotykając lekko jego ramienia.
-Toby,tak?-Upewniła się...chłopczyk spojrzał na nią,ale nic nie powiedział-Jestem Laura, koleżanka twojej siostry...-Zaczęła...a on momentalnie się ożywił.
-Przyszłaś po to,żeby zabrać mnie do Agaty...tak? w końcu po mnie wróciła?-Szczęśliwy zasypywał ją kolejnymi pytaniami.Tak bardzo nie chciała mówić mu jaka jest prawda,ale musiała.
-Nie Toby-Szepnęła ostrożnie i przysiadła się do niego-Przyszłam po to by dać ci ten list...jest od Agaty-Podała mu kopertę...otworzył ją i lekko zmarszczył nosek.
-Ale co tutaj pisze? jeszcze nie umiem czytać-Zawstydził się 6 latek.Laura zmieszała się i drżącą ręką odebrała z powrotem kartkę papieru.Niepewnym głosem zaczęła czytać:
"Czytając ten list powinieneś mieć świadomość,że znikam z tego świata.Chce,żebyś wiedział,że zawsze bardzo Cię kochałam Toby.Byłeś dla mnie najważniejszą,małą osóbką.Niestety zbyt późno uświadomiłam sobie,że raniąc siebie...ranie też Ciebie.Tu gdzie znajdę się juz nie długo będzie mi o wiele lepiej.Jak kiedyś się spotkamy..sam to stwierdzisz.Pamiętaj co kiedyś Ci powiedziałam..'ŻYCIE JEST SNEM,A ŚMIERĆ PRZEBUDZENIEM' Choć mnie już nie ma fizycznie w twoim życiu..nie znaczy,że nie ma mnie w twoim serduszku.ZAWSZE będę...pamiętaj!Budziłam się codziennie myśląc tylko o tobie..Wiem,że jak mnie zabraknie dasz sobie radę..Jesteś silny...niestety ja taka nie byłam.Wiem,że będziesz szczęśliwy.Nie daj się temu światu i pamiętaj,że zawsze będę przy tobie.ZAWSZE Toby!
Kocham Cię braciszku!
Zakończyła ostatnie zdanie,ledwo hamując łzy.Spoglądając na chłopca zabolało ją serce.Pojawiła się góla w gardle.Dłużej nie potrafiła powstrzymać swoich emocji.Gdy tak patrzyła na szlochającego Toby'ego coś w niej pękło.Żal ścisnął ją za serce.Po raz pierwszy od niepamiętnych czasów zapragnęła kogoś przytulić.Tą osóbką był braciszek Agaty,który teraz krztusił się łzami.Bolał ją ten widok,bardzo.Wiele nie myśląc objęła go tak mocno jakby chciała uchronić przed całym światem.Teraz płakała razem z nim.Kołysała nim lekko ..wtulił się w nią jak w pluszowego misia.Jego ciało drżało.
-Codziennie patrzyłem przez okno i czekałem,aż po mnie przyjdzie-Mówił podczas ataku płaczu-Teraz już nie mam po co czekać bo nigdy nie wróci-Załkał i mocniej przycisnął się do wychudzonej Laury-Wolałbym żyć w niewiedzy...przy najmniej wtedy bym coś miał..Nadzieje..nadzieje na to,że kiedyś zapuka do drzwi,przytuli mnie i już nigdy nie opuści!
-Cichutko-Uspokajała trzęsącego się chłopca-Kochanie Agata jest z tobą i zawsze będzie.Musisz zrozumieć,że wszystko dzieje się po coś...Tak już miało być-Kołysała go próbując unormować swój oddech.Siedzieli w tej pozycji bardzo długo.Toby odkleił się od brunetki i stanął na środku pokoju.
-Masz!-Laura podała mu piłkę tenisową-Rzuć nią w tą szafkę!-Rozkazała podając małemu przedmiot.Swoimi zaszklonymi od płaczu oczkami spojrzał na nią dziwnie-Ból domaga się,abyśmy go odczuwali-Szepnęła i kopnęła nogą w łóżko.On natomiast zrobił to o co go poprosiła.I tak zaczęli wyładowywać swoje emocje.Laura nie wiedząc co nią kieruje chwyciła poduszkę i rzucała nią w ścianę.Dawało jej to ukojenie..pozwalało na odreagowanie.Kątem oka widziała jak Toby zaczął drzeć kartki,płacząc przy tym niemiłosiernie głośno.Jego płacz zdawał się być krzykiem o pomoc..Biedny,zagubiony malec.Został sam na tym bezlitosnym świecie.Ale Laura wierzyła,że zazna w życiu szczęścia.Ci którzy wiele wycierpieli,stają się jeszcze silniejsi niż byli.
****
Wyczerpany chłopczyk zasnął po tym jak nieźle zdemolował swój mały pokoik.Laura mogła,więc opuścić dom dziecka.
-Wróciłam!-Mruknęła niesłyszalnie,wchodząc do domu.Przechodząc przez salon zobaczyła Vanesse otoczoną przez rodzinę Lynch.Śmiali się wniebogłosy.Dziewczyna przeskakiwała z jednego uśmiechu na drugi.Nawet nie przejęli się tym,że zniknęła na pół dnia.
-O Lau...nie zauważyliśmy cię -Krzyknęła radośnie Rydel-Come to me bejb-Machnęła ręką..jednak widząc wzrok przyjaciółki przestała się wydurniać.
-Uhh wy też czujecie te nie zręczność?-Zawył Ellington dziobiąc palcami powietrze.
-Why nie zeszłaś do nas wcześniej?-Riker wlepił swój wzrok w roztrzęsioną brunetkę.Słysząc to pytanie prychnęła pod nosem.Tak myślała.Nawet nie wiedzieli,ze nie ma jej w domu.Zabawne...tak bardzo się nią przejmują,że aż nie zauważają co się dzieję z tą dziewczyną.
-Nie było mnie-Wychrypiała czując gólę w gardle.Nie wiedząc czemu ich zachowanie sprawiło jej przykrość.W tym momencie poczuła się jeszcze gorzej.Spojrzała na zdziwione miny.
-Seriously? O God...a ja nawet nie zauważyłam twojej nieobecności-Powiedziała Vanessa z lekkością- To w takim razie ...gdzie byłaś jak cie nie było?
-Nie udawaj,że cię to obchodzi-Syknęła w jej stronę-So much kochająca siostra no nie ma co!
-Ale co cię znowu ugryzło?
-A może ćpała-Wtrącił Ross-No co?...paczajcie na jej podpuchniętą twarz..to zastanawiające jest!
-Nope...jak ktoś ćpa..to raczej coś się robi z oczami,o!-Bulwersował się Ellington-Aczkolwiek paczadła ma czerwone..O God ...maybe masz racje!
-Nic nie brałam bałwany jedne! Wiecie co wszyscy jesteście tacy sami..mówicie,ze was obchodzę,a tak naprawdę wszystko związane ze mną macie w dupie-Uniosła się Laura.Nie panowała nad sobą.To co dzisiaj ją spotkało,tym bardziej podsycało w niej płomień.
-Nie przesadzasz trochę?-Van podniosła się,podchodząc do siostry-Świat nie kręci się wokół ciebie..to,że robisz z siebie wieczną ofiarę to już twój problem.My nie zamierzamy sobie psuć tobą dobrego humoru...nie myślisz o nas ...Patrzysz tylko na to,żebyś ty miała dobrze...Jesteś pieprzoną egoistką i jeszcze śmiesz nam zarzucać,że mamy cię w dupie?-Wrzasnęła jej prosto w twarz-Ogarnij się w końcu bo mam już cie dosyć...jesteś jak taki balast..jak kula u nogi...lepiej by było gdyby rodzice zakończyli działalność na mnie...ale nie ...musiałaś pojawić się ty...Wiesz,że bardzo cię kocham,ale to co teraz robisz jest nie do wytrzymania..
Chciała mówić dalej,ale zobaczyła,że po policzku Laury spływają łzy.Jedna po drugiej.Pierwszy raz od tak dawna. I to przez nią! Dziewczyna wykręciła się i pobiegła z płaczem do swojego pokoju.Zamykając drzwi oparła się o nie,zjeżdżając na dół.To co usłyszała od własnej siostry potwierdziło ją w przekonaniu,że nie jest nikomu potrzebna.Dla wszystkich byłoby lepiej gdyby umarła,zniknęła.Koniec kłopotu..niepotrzebnego balastu.Wbiegła do łazienki...Próbowała być silna,ale patrząc na swoje odbicie w lustrze nie mogła dłużej udawać.Lekko przetarła dłonią twarz i wtuliła nią w swoje gęste,długie włosy.Z tej bezsilności wpadła w szał.Zaczęła wywalać wszystkie kosmetyki z półek...rzucając je na ścianę..w lustro.Gdzie tylko popadnie.Szlochała coraz mocniej.Teraz najbardziej czego chciała to zniknąć...umrzeć i dać wszystkim spokój.Chwyciła jedną ze swoich codziennie używanych żyletek.Chciała się pociąć już na dobre.Ostrze zagłębiała w swojej skórze..coraz głębiej i głębiej.Oprócz bólu serca i nienawiści samej siebie nic nie czuła.Świat zaczął wirować...Robiła się coraz słabsza...jednak nie przestawała.Słyszała jak ktoś dobija się do drzwi...Głosy powoli nikły...zdawało jej się jakby się od niej oddalały,plątały ze sobą.
-To już koniec!-Szepnęła bezsilna i żeby mieć pewność,że na pewno zrobiła to o czym marzyła ostatni raz wbiła żyletkę w skórę.Na jej bladej twarzyczce zakwit leciutki, w końcu prawdziwy uśmiech.Nastąpiła ciemność.
C.D.N
Witajcie miśki moje kochane...Przybywam z rozdziałem...Nudnym jak flaki z olejem...CZY KTOŚ W OGÓLE DOTRWAŁ DO KOŃCA i nie zasnął? Jeśli tak napiszcie w komentarzu.Rozdział mi się nie podoba ...ale cóż..Trudno się mówi..Następny za tydzień w sobotę..Chciałabym,żeby każdy kto przeczyta skomentował ten rozdział...Powiedzcie mi co musze poprawić i co Wam się nie podoba.Śmiało!!!KOMENTUJCIE I WYRAŻAJCIE SWOJĄ OPINIE.
Do napisania Słodka Nunusia :))
rozdział jest boski a jeśli chcesz możesz dodać nexta wcześniej ja się na pewno uciesze pewnie jak i kilka jeszcze innych osób
OdpowiedzUsuńRozdział ciekawy, strasznie smutny :cc Czekam na next. /Ania Truskawka.
OdpowiedzUsuńCzytam Twojego bloga od dawna, ale po raz pierwszy komentuję. Rozdział naprawdę super, aż miałam mokre oczy w czasie czytania... Pisz jak najdłuższe rozdziały i jak najczęściej (jeśli możecz, oczywiście:) bo masz wielki talent!!!!!!!:))) Jula:}
OdpowiedzUsuńPS. Czytałaś może lub oglądałaś "Dary Anioła"????:)
Jak ty mogłaś!!
OdpowiedzUsuńTy chcesz ją uśmiercić!!!
Przy tym rozdziale raz się śmiałam,a raz płakałam!!
Życzę dużo weny i czekam na nexta<3
Śmiałam się jak zawsze ale przy liście do Tobiego popłakałam się i załamałam się widzac niewiedze Vanessy. PROSZE O NEXT BO JA CAN'T WAIT
OdpowiedzUsuńCudo <3
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że nie uśmiercisz Lau! :)
Super rozdział
OdpowiedzUsuńGenialny, moim zdaniem najlepsze to, jak Laura smutaaa ... A nje! Ale, jak chcesz, po prostu mówię, że to piszesz najlepiej i to najlepiej mi się czyta xD. A ten kawałek :
OdpowiedzUsuń- Kochasz samego siebie. Przynajmniej nie boisz się odrzucenia.
- Czasami odrzucam sam siebie, żeby było ciekawiej .
GENIALNE ! Moja szkoła ... Uwielbiam tą książkę... wiesz? Więc dzięki, że tego użyłaś i wgl... EJ no powiedz co Lau zrb?! Toby taki uroczyyyy ;-) No po prostu cuda, nic dodać, nic ująć, czekam na nextaaa <3 I LOVE THIS BEJBE
Mogłabyś wyzdrowieć Agatę żeby mogła zosatć opoekunem prawnym Tobiego
OdpowiedzUsuńNo bo pomyśl ty jako auyorka masz wielką moc i dzierzysz w ssoich lapach życie jedynego promyka nadziei malutiego chłopca
Nje rób tego uratuj Agatę KTO POPIERA?
Uśmierci Agatę ale uratuje ally. I ally zostanie opiekunem tobiego
UsuńTj tak mi sie wydaje
Ja bym nic nie zmieniała!!!!!! Twój blog jest świetny GENIALNY !!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńA ty masz wielki talent !!!!!!
Rozdział niesamowity i bardzo smutny poryczałam się jak go czytałam !!!!!!!!
Piękny!!!!!!!!!
Ta opowieść jest boska !!!!!!
Kocham twój blog jest moim ulubionym !!!!!!!!
Kocham ,KOCHAM ,KOCHAM!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Nic nie zmieniaj jest wspaniale tak ja jest i nie wmawiaj sobie inaczej !!!!!!!
Rozdział nudny ,beznadziejny ,bez sensu...? Pffff no chyba nie!!!! Nawet tak nie mów!!!!! Jeśli to ma być nudny rozdział to ja jestem ksiądz Mateusz o!
Byle do soboty !!!!
O! Jak ja wytrzymam !!!
Toć ja chyba oszaleje czekając na ten jakże wyczekiwany przez mnie rozdział !!!!
Ooooo!!! Już nie mogę si doczekać ;*!!!!!!!!!
Czekam na next !!!!!!! <3<3
Cudowny jest najlepszy taki prawdziwy kocham cię i twojego bloga :) :*
OdpowiedzUsuńGenialalne żądam kasy za chusteczki genialny pełen emocji akcji kocham twojego bloga
OdpowiedzUsuńMi się rozdział bardzo podoba :3
OdpowiedzUsuńBardzo mi się podoba to fan fiction <3
Tylko trochę mało Raury :( no ale jakoś akcja musi się rozkręcić!! :D A więc cierpliwie czekam na więcej Rossa i Laury :)
Mam nadzieję, że jednak nie zabijesz mi Laury!!! Nie zniosłabym tego.... Ale liczę, że tą osobą, która się dobijała do jej pokoju był Ross :3
Już się nie mogę doczekać nexta!!!! :D
Zapraszam do mnie! Blog o nienawiści Raury ^^
raura-hate.blogspot.com
Pozdrawiam :)
~Jacky
Cudowny blog ! ;) Czekam na rozdział ! ;3
OdpowiedzUsuńWidać że ktoś tu widział Dary Anioła :D (stwierdzam po ,,z czasem odrzucam sam siebie żeby było ciekawiej'' jeśli to sama wymyśliłaś to sorry xd ale w tym filmie był podobny tekst) rozdział świetny :D tylko że troche mnie denerwowały te zdania z angielskimi słowami ;c na początku mi się podobały bo serio fajne są ale troche ich za dużo.
OdpowiedzUsuńNigdy nie widziałam Darów Anioła XDDD Serio! Usłyszałam ten tekst od przyjaciółki XD
UsuńAhaa xd nie no to sorry ;pp
UsuńAż się popłakałam ;-; Często ryczę czytając opowiadania, także wiesz ;p
OdpowiedzUsuńPrzepraszam, że nie komentuję. Chce żebyś wiedziała, że czytam to opowiadanie ;d
Cholernie mi szkoda Laury. Jeszcze usłyszeć takie słowa od siostry. Wierzę, że uda jej się przebrnąć przez to wszystko. Mam nadzieję, że wszystko wreszcie się poprawi, że ktoś wreszcie zauważy w jakim ona jest stanie i, że przede wszystkim nic jej się nie stało.
Czekam na kolejny rozdział ;d
O Bożeno mam zawał i to poważny...Żelko Jadek ten Żeluś czyta mojego bloga? Nieee...no nie wierze.Naprawdę jestem w szoku,że jedna z najlepszych bloggerek czyta te bazgroły XDDD Skorzystam z okazji i napisze,że kocham twoje blogi.Też nie komentuje ,ale zawsze czytam.
UsuńO boże rozdział jest świetny, boski poprostu! Tak samo jak twój blog, ale taka jedna mała uwaga, jeśli nie chcesz nie musisz jej zmieniać, ale uważam, że jeśli chodzi o te zdania z angielskimi wyrazami moim zdaniem jest ich trochę za dużo. Oczywiście to tylko moja opinia ;)
OdpowiedzUsuńMimo to i tak kocham tego bloga i tą historię ^^
Że co proszę w NASTĘPNĄ sobotę !?
OdpowiedzUsuńJa tyle nie wytrzymam to jest suuper smerfastyczne
Ps. Dziś jest miedzy narodowy dzień kubusia puchatka
WSPANIAŁY!!!!
OdpowiedzUsuńMam tylko nadzieję że nie uśmiercisz Lau.
Czekam niecierpliwie na nexta :)
Olivia<3
Tak nie uśmiercaj Laury :) rozdział superowy :**
OdpowiedzUsuńsmutne jest trochę dla mnie to jak się zachowuje Ross i Lau, że się tak nienawidzą ale może poprawią się relacje między nimi na lepsze choćby troszkę?:D :D :D:)
Bisty *_* Czekam na next szybko! Biedna Lau! Tak się wzruszyłam :C
OdpowiedzUsuńOMG OMG dawaj szybko nexta.przykro mi z powodu Laury :p
OdpowiedzUsuńNajlepszy rozdział jaki czytałam.Serio. Mam prośbę dodałabyś szybciej nexta? To dla mnie serio ważne... :)
OdpowiedzUsuńDramat! I to niezły... Szkoda mi jej ;( Uczuciowy ten rozdział i bardzo płaczliwy ;d Bardzo mi się podoba ta fabuła, jest niezwykle ciekawa :D Podoba mi się prawie wszystko, ale jedno mnie drażni ;0 Za dużo wielokropków !!! Zamiast nich, wstawiaj po prostu przecinki :) Nie wiem jak dla innych, ale mi się lepiej czyta bez niepotrzebnych kropek, nawiasów i Bóg wie czego jeszcze :D Także według mnie tylko to jest do zmiany ^^ No to do następnego ;3
OdpowiedzUsuńHej! Rozdział świetny! Bardzo mi się podoba. Jestem ciekawa czy Laura umrze chociaż wątpię bo nie było by mastępnego rozdziału. Czekam na next! Już nie mogę się doczekać!
OdpowiedzUsuńrozdział rewelacyjny bardzo mi się podoba :) szkoda mi Laury biedulka :/ fajnie jak by ktoś wkońcu zauważył te jej rany,że się tnie :p i żeby był to Ross :D dawaj szybko nexta
OdpowiedzUsuńKiedyy neext noo :c nie zaniedbuj tak tg bloga, wszysct z niecierpliwoscia duza czekaja :)
OdpowiedzUsuńJa się pobeczalaam
OdpowiedzUsuń