sobota, 30 sierpnia 2014

Rozdział 11

Narrator
Promienie słońca delikatnie muskały twarz czarnowłosej , co nie zbyt jej się spodobało . Z grymasem wymalowanym na tej ślicznej buźce , powoli wstała z łóżka i rozciągając się opuściła pokój z zamiarem udania się do kuchni . Przemierzając korytarzem , słyszała tylko głośne chrapanie pozostałych domowników . Wciąż z lekko przymrużonymi powiekami wpełzła do salonu , niestety potknęła się o coś i z hukiem upadła na podłogę . Nie wiedząc o co chodzi , przetarła swe zaspane powieki i rozejrzała się po pomieszczeniu . 
- Co to kurde jakieś zwłoki ? - Wymamrotała sama do siebie , widząc leżącą koło niej osobę , szczelnie przykrytą kocem . Delikatnie zaczęła szturchać nieznanego jej osobnika .Nic to nie dało , więc wzięła zamach i z całych sił kopnęła sprawce jej upadku . Ten tylko pisnął głośno i zaczął się turlać po całym pokoju , przez co koc nieco się osunął i można było zobaczyć tajemniczą osobę . 
- Rocky ? - Wrzasnęła Vanessa - Ty deklu przez ciebie się przewróciłam - Oskarżała biednego chłopaka , który właśnie w tym momencie zwijał się z bólu . 
- A ja przez ciebie mam wylew trzustki - Burknął ledwo po wstrzymując płacz . - Chyba muszę sobie wykupić miejsce na cmentarzu - Oznajmił i złapał się za bolący brzuch .
- Nie przesadzasz trochę ? - Spytała obojętnie i omijając przyjaciela podreptała do jej wcześniejszego celu . - Na twoim miejscu to ja bym se kupiła nowy mózg , bo z takim to długo nie pociągniesz  - Krzyknęła z kuchni i zaczęła robić dla wszystkich śniadanie . 
- Dzięki za troskę - Wysyczał brunet siadając do stołu . Widać było , że jego stan poprawił się z lekka . Jednak na twarzy chłopaka widać było cień nie zadowolenia. Van zaśmiała się tylko i nie zwracając uwagi na 19-latka , wróciła do swojej roboty . 
                                                           ********
W tym samym czasie Laura już od ponad dwóch godzin siedzi na parapecie gapiąc się w bez chmurne niebo . Na jej nadgarstku pojawiły się kolejne kreski . Było ich naprawdę dużo , a każdego dnia jej "kolekcja " coraz bardziej się powiększała . Rozmowa z dziwną dziewczyną w parku nie przekonała jej do zaprzestania swojego rytuału jakim jest okaleczanie . Jednak wciąż nie może zapomnieć o Agacie . Dziwi ją skąd brunetka znała jej imię , skąd wiedziała o niej tyle rzeczy . Jest dla niej obcą osobą , a wie więcej niż jej rodzina i przyjaciele . Tak wiele pytań , a zero odpowiedzi . Ponownie zatopiła , czerwoną od krwi żyletkę w swej skórze . Robiła to coraz szybciej i mocniej , tak jakby miało to jej w czymś pomóc . Z nadgarstka sączyła się czerwona substancja ,parę kropelek skapło na biały , puchaty dywan . Dziewczyna nie przejęła się tym zbytnio , ponieważ praktycznie nikogo nigdy nie wpuszcza do swego pokoju . No chyba , że ktoś tam wtargnie tak jak to zrobiła kiedyś Delly . Zapewne cięła by się o wiele dłużej , gdyby nie usłyszała pukania , nie wróć walenia w drzwi . Była spokojna , bo zamknęła się na klucz , więc nikt do niej nie wejdzie , ale znając tych bałwanów znowu coś wymyślą i będą chcieli wyważać drzwi . 
- Czemu zakłócasz mój spokój ? - Warknęła brunetka nie zmieniając swej pozycji . 
- Śniadanie - Odkrzyknęła Vanessa - Ubierz się szybko i złaź na dół - Rozkazała , po czym już jej nie było . Pewnie poszła obudzić resztę - pomyślała i zeskoczyła z parapetu . Wyjęła strój na dzisiaj , który wyglądał tak :

 Poczym poszła ubrać się i odświeżyć .
                                                           *************
- W końcu nie będą mnie w domu truli - Wykrzyknął uradowany Ryland , spoglądając na przeróżne smakołyki stające na stole . 
- Nie był bym taki pewny stary - Wtrącił się Ross - To jest Marano , one są nie obliczalne - Szepnął i wgryzł się w naleśnika . 
- Że co proszę? - Wrzasnęła Rydel wraz z Nessą . 
- Sugerujesz , że źle gotuje? - Blondynka podniosła głos i trzymając w ręku nóż zaczęła podchodzić do brata . Ten spanikowany zaczął się cofać do czasu aż natrafił na ścianę . 20-latka była wręcz czerwona ze złości . Normalnie aż para jej wylatywała z uszów . 
- Jesteś cudowna - Mamrotał RyRy , ale Delly nie dała się tak omamić . Wiedziała , że młody kręci tylko po to by ujść z życiem , ale takie kity nie z młodą Lynch . 
- Ty salcesonie ty ... ty sznyclu za dychę - Groziła młodszemu , wymachując nożem na prawo i lewo . Ten tylko jeździł wzrokiem za latającym w różne strony świata przyżądem kuchennym . Wszyscy zebrani wiedzieli , że różowa księżniczka jest w goręcej wodzie kąpana , więc zaczęli interweniować . Pierwszym odważnym okazał się Riker , który chwytając deskę do krojenia , powoli podchodził do rodzeństwa . 
- Ryd - Przemówił najstarszy - Zostaw szczyla . On młody jest ... nie wie co mówi - Bronił chłopaka , podchodząc coraz bliżej . Blondynka szybko odwróciła się w stronę 22-latka , zamachnęła się i rzuciła prosto w brązowookiego nożem . Ten jednak schylił się , unikając przy tym śmiertelnego ciosu ze strony siostry . Nóż poleciał prosto na okno i zbił szybę . 
- A ty się nie wtrącaj - Krzyknęła młoda Lynch i spojrzała przepraszającym wzrokiem na przyjaciółkę . 
- Wybacz Van - Mruknęła - Riker odkupić ci te okno , prawda ? - Tym razem pytanie skierowała do przestraszonego blondyna . 
- Nie ma mowy- Bulwersował się - Ty za to płać . To nie ja chciałem zabijać rodzeństwo , co nie którzy tu zebrani- W tym momencie spojrzał z wyrzutem na dziewczynę , która nie przejęła się tym zbytnio i jakby nigdy nic zasiadła do stołu i zaczęła konsumować posiłek . Rocky siedzący obok blondynki , odsunął się od niej na bezpieczną odległość . 
- Ciekawy początek dnia - Szepnął Rossy i napił się soku . Wtem do kuchni weszła Lau . Wszystkie oczy skierowane były tylko na jej osobę , a Ellington i Rydel wymienili się znaczącymi spojrzeniami . 
- Siadaj i jedz- Rozkazała Vanessa , lecz młodsza zignorowała jej polecenie.  Podeszła do lodówki i wyjęła z niej wodę niegazowaną . 
-To jest twoje śniadanie ?- Zapytał Ryland z buzią pełną placków . Brunetka spojrzała na niego i obojętnie wzruszyła ramionami . 
- Przeszkadza wam to ?- Wysyczała przez zaciśnięte zęby . 
- Oczywiście , że nie - Przemówił Ross - I tak już wyglądasz jak świnia , więc mała dieta ci się przyda - Zaśmiał się chłopak i zmrużył oczy . 
-  Wiem to - Przytaknęła , na co jej wróg i zresztą także pozostali nieźle się zdziwili . Ellington'owi to nawet widelec do buzi wpadł . Spanikowana blondyna szybko podbiegła do ksztuszącego się przyjaciela i próbowała wyciągnąć mu ten widelec z gęby . Brunet to już przybrał fioletowy kolor twarzy . Jadnak Rydel włożyła mu rękę do buzi , nie zważając na krzyki Ella . Po nie spełna paru sekundach , bardzo bolesnych trzeba przyznać , wszystko było w pożądku , a uchachana dziewczyna z zadowoleniem usiadła na wcześniejsze miejsce . 
- Że co ? - Nie dowierzał Ross- Nie rzucisz się na mnie z zamiarem rozerwania mi flaków i rzucenia mych szczątek do kanału ściekowego ? - Spytał z dość dziwną miną  .
- Normalnie bym tak zrobiła - Fuknęła - Ale wiem , że jestem gruba jak stado słoni , dlatego przyznałam ci racje - Mówiąc to opuściła kuchnie i trzaskając drzwiami wybiegła z domu . 
- A ją gdzie wywiało ?- Zaciekawił się Ellington wyjmując z buzi brązoletkę Ryd , która najwidoczniej spadła , gdy ta jako jedyna ratowała mu życie .  
- To chyba twoje - To powiedziawszy podał 20-latce znalezisko . To nic , że była cała w ślinie . Kto by się tym przejmował . 
- A licho ci wie - Zaczęła Van - Pewnie poszła do tych swoich kolegów - Dodała po czym walnęła się w twarz . Przyjacielę spojrzeli na nią dziwnie , nic nie rozumiejąc . 
- Czemu się bijesz ? - Dopytywał Rossy , 
-  Bo skoro do nich poszła to trzeba się liczyć z tym , że wieczorem mogę zostać wezwana na komisariat - Wytłumaczyła , a wróg naszej głównej bohaterki przybrał minę zdziwienia .  
- Ej ...a tak właściwie to który dzisiaj dzień ? - Spytała zaciekawiona Rydel zmieniając temat . 
- Chyba środa - Oznajmił Riker i wszyscy nagle zamarli . Zastygli w bezruchu , wymieniając tylko szybkie i zarazem przerażające spojrzenia . 
- SZKOŁA !! - Wykrzyknęli na cały dom i niemal się nie zabijając pobiegli do pokoi by zaprać spakowane wcześniej rzeczy . Nikt nawet nie czekał na wlekącego się powoli Rocky'ego , który miał nogę w gipsię . Cała gromada wpakowała się do samochodu Marano i z piskiem opon odjechali , aż się kurzyło . Szkoda tylko , że zapomnieli o brunecie , który krzyczał , że mają się zatrzymać , wymachiwał plecakiem i biegł tak jak mógł , aczkolwiek było to ciężkie zadanie z Wacusiem przy nodze . 19-latek wybiegł na ulicę i drąc się na całe gardło , próbował zatrzymać odjerzczających przyjaciół . 
- Nosz kurde - Krzyknął i spojrzał na swoj gips - Widzisz Wacuś ... zapomnieli o nas barany jedne - Żalił się do kolegi i nagle usłyszał głośny klakson . 
- Zjeżdzaj z drogi , bałwanie - Wkurzony kierowca , zapewne śpieszący się do pracy wyzywał na Rocky'ego , który ze spuszczoną głową wchodził na chodnik . Oczywiście zanim wykonał rozkaz starszego mężczyzny musiał mocno przyfasolić mu nogą w koło od auta . 
- Ale po co te nerwy - Podniusł ręcę w geścię obrony , widząc czerwonego ze złość faceta , który już otwierał drzwiczki by wyjść z pojazdu i nieźle nakopać naszemu biedakowi .  
                                                  ******************************
Lekki powiew wiatru otulał bladą twarzyczke Laury , która w tym momencie krążyła po parku , zastanawiając się czy ma iść do ośrodka , w którym zamieszkuje Agata , czy może dać sobie z tym spokój i zabawić się z przyjaciółmi . Jej myśli wciąż krążyły wokół tajemniczej dziewczyny , więc pewnym krokiem ruszyła do placówki dla psychicznie chorych . Przemieżając ulice Londynu , spoglądała ukradkiem na zakochane pary trzymające się za ręcę i szepcące sobie słodkie słówka , roześmiane dzieci jedzące lody . Te widoki spowodowały iż na twarzy młodej Marano zakwitł grymas pokazujący jak gardzi ludzmi i szczęściem , którego wręcz nienawidzi . Po dobrych 20 minutach stała przed ogromnym budynkiem . Trzeba przyznać , że przeraził ją ten widok . Jednak nie codziennie widzi się okna z kratami , które ktoś chcę przepiłować plastikową łyżeczką . Brunetka potrząsnęła lekko głową i podeszła do drzwi by pochwile zadzwonć do nich dzwonkiem . Nagle obok Laury pojawił się ochroniaż , który zaprowadził ją do recepcji , po czym zniknął za jedną z wielu , białych ścian . Nie ma co owijać w bawełne . To miejsce jest jak więzienie . Takie oto myśli krążyły po główce naszej głównej bohaterki . 
- Dzień dobry -  Odezwała się do pana w białym fartuchu ,starając wydusić z siebie choć odrobine uprzejmości . Pracownik placówki nawet nie zaszczycił ją spojrzeniem , co bardzo zdenerwowało brązowooką . 
- Halo ? - Zaczęła machać ręką , przed siwawym mężczyzną . Ale nic , normalnie jakby była niewidzialna . 
- Słuchaj mnie ty stary pierniku - Podniosła głos i łapiąc zdziwionego faceta za fartuch obiema rękoma , przybliżyła go lekko do siebie tak aby słowa , które zaraz wypowie , dotarły do tego osła.  - Ja nie wiem czy u was panuje jakaś epidemia głuchoty , ale jak mie zaraz nie zaprowadzicie do sali , w której przebywa Agata - Urwała i spojrzała groźnym wzrokiem na towarzysza , który teraz trząsł się jak galareta .- Tak właściwie nie wiem jak ma na nazwisko - Odparła nieco speszona , ale po chwili ponownie wróciła do ostrego tonu i mrożącego krew wzroku - To cie kurdę kopnę w dupe tak mocno , że polecisz do znajdującej się na końcu miasta przychodzni , w której specjalizują się w badaniu głupoty ludzkiej - Wrzasnęła i puściła przestraszonego pana , który pod wpływem silnego gniewu laury upadł na tyłek . 
- To jak będzie? - Spytała już nieco spokojniejsza . Nie otrzymała odpowiedzi , gdyż pracownik placówki , podniósł się z podłogi i wcisnął jakiś czerwony guzik , znajdujący się na ścinie nie opodal recepcji . Już po kilku sekundach Lau , otoczona została dziesięcio osobową gromadą ochroniaży , którzy nie zważając na protesty dziewczyny. Typu gryzienie , kopanie i takie tam . Nałożyli jej kawtan bezpieczeństwa i przerzuciwszy sobie ją przez ramie , zamknęli w sali bez okien .    
                                                 ************                                   
- Och Romeo , czemuż ty jesteś Romeo ?- Vanessa po raz kolejny wyklepywała tekst na zajęciach z aktorstwa . W szkole organizowane było przedstawienie pt' Romeo i Julia " , w którym główną rolę dostała starsza Marano . Próby trwały już od godziny , a zmęczona dziewczyna co jakiś czas przedżeźniała nauczycielkę , której co chwilę coś nie pasowało . A to było źle powiedziane , więcej uczucia , zła mimika twarzy itd . 
- Na miejsca moi drodzy .... powtarzamy - Krzyknęła organizatorka sztuki i klasnęła w obie dłonie usadawiając się na swym krześle . 
- Och Julio - Zaczął chłopak grający Romeo wraz z Vanessą - Moja miłość do ciebie nie ma dna ,jak ocean ...- Nie dane było mu skończyć ,gdyż niespodziewanie telefon czarnowłosej rozdzwonił się , roznosząc muzykę po całej sali . 
- Yyyy ... Sorki muszę odebrać - Zawstydzona Van nie zwracając uwagi na złowrogie spojrzenie nauczycielki wyszła z pomieszczenia , by w spokoju oraz ciszy porozmawiać z nieznanym jej numerem . 
- Hallloooo - Przedłużyła to słowo  szczęśliwa , że mogła wyrwać się od podłego pedagoga - Tak ..... GDZIE jest? - Wrzasnęła , a po chwili można tylko było zobaczyć zarys jej sylwetki . Biegła tak szybko , że aż sie kurzyło . Taa .. a jak na w-f ma biegać to specjalnie łamie sobie kończyny by tylko wymigać się od nie potrzebnego wysiłku .Potykając się o własne nogi i wymawiając pod nosem pare nie cenzuralnych słów , w końcu dotarła do klasy , w której rzekomo znajdują się jej przyjaciele . Z hukiem wparowała do pomieszczenia , nie zważając na zdziwione spojrzenia uczniów i rozgniewanego nauczyciela . 
- Wsadzili ją do psychiatryka - Wrzasnęła na całe gardło , przez co pedagog skrzywił się lekko . 
- Panno Marano możesz mi wytłumaczyć swoje zachowanie ?- Zwrócił się do zmieszanej Vanessy , która dopiero teraz zoriętowała się , że wtargnęła do zupełnie innej klasy , niż powinna . Zrobiła , więc obrut i niczym jeleń wybiegła z sali , zamykając poprzednio drzwi . Zaraz czekaj , zatrzaskując drzwi . To bardziej odpowiednie słowo . 
                                                            ********
Aktualnie znudzony Ross wędruje wzrokiem po twarzach znajomych mu osobników . Wszyscy czekają na spóźniającą się już od dziesięciu minut  nauczycielkę , której chyba coś sie nie śpieszy . Nagle do prawie zasypiającego blondyna dosiadł się pewien chłopak . Zdziwiony 18-latek podniósł głowę i niechętnie spojrzał na czarnowłosego . 
- Czego ? - Warknął rozpoznając w nim "przyjaciela ' młodej Marano . 
- Co tak groźnie ?- Zaśmiał się Danny - Mam do ciebie tylko jedno pytanie - Powidział z udawaną uprzejmością . 
- Niby jakie? - Spytał pogardliwie . Szczerze ? Nie miał ochoty nawet patrzeć na tego typa . Nie przepadał za znajomymi brunetki . 
- Jestem ciekawy co się dzieję z Laurą - Zaczął - Wiesz długo jej nie widziałem i jeśli byś mógł to przekaż jej ...- Tu przerwal i zbliżył się do brązowookiego - Żeby przyszła w nasze miejsce jak będzie miała czas. Będzie wiedziała o co chodzi - Dwuznacznie poruszał brwiami i tak poprostu odszedł zostawiając osłupiałego chłopaka . Po głowie Rossa krążyły dziwne myśli . Zastanawiało go co ta dziewucha wyprawia z takimi typkami.Wtem do sali weszła nauczycielka , przepraszając za spóźnienie , zaczęła prowadzić lekcję . Rozkojażony blondyn nadal nie mógł skupić się na zajęciach . Co chwilę tylko rozglądał się po pomieszczeniu , nie wiedząc w co utkwić wzrok . Zapewne trwał by w tym stanie jeszcze dłużej gdyby nie wołająca jego imię kobieta . 
- Co ? - Spytał jakby opudzony lecz gdy napodkał rozgniewany wzrok pedagoga momentalnie się ożywił - Znaczy ... yy słucham ? -  Poprawił się szybko by gorzej nie rozwścieczyć starszej pani . 
- Pytałam jak tam zadanie twoje i Laury . Jesli dobrze pamiętam tydzień już minął więc proszę o zwrot kury - Poinformowała , a młody Lynch wystrzerzył oczy . No przecież . Zapomniał o jego już świętej pamięci dziecku , które najprawdopodobniej spoczywa w brzuchu tego obrzydliwego menela. 
-  Aaa ... o Helenkowej Augustulowej - Przedłużał - Wie pani jak to dzisiaj z tą modzieżą bywa - Plątał się , nie bardzo wiedząc co mówić . Elington widząc zmartwionego 18-latka , włączył się do rozmowy . 
- Proszę pani -Pisnął brunet zdejmując skarpetke - Mam na stopie jakąś narośl - Krzyknął przestraszony i zaczął podskakiwać z gołą nogą do zdziwionej nauczycielki. - No niech pani spojrzy - Rozkazał przystawiając jej stopę do twarzy . Zniesmaczona kobieta protestowała , ale Ratliff nie dawał za wygraną . Łaził za nią i wręcz wtykał jej tą swoją śmierdzącą nogę do buzi . Nie minęło kilkanaście sekund , a nauczycielka padła trupem na podłogę . 
- Widzisz Rydel - Zwrócił sie do 20-latki - A ty się bulwersowałaś i robiłaś zadyme o to , że myję się raz na miesiąc - Uśmiechnął się dumny jak paw i poklepał się po klacie - Z tego są same korzyści . Nie dość , że oszczędzam wodę to jeszcze mogę obezwładniać złych kosmitów moim smrodem - Dodał i założył skarpetkę . Nagle drzwi od sali wypadł z zawiasów po mocnym kopnięciu czarnowłosej i przygniotły nieprzytomną staruszkę . W progu można było zobaczyć zmachaną i mokrą od potu Vanesse . Wyglądała jakby przebiegła conajmiej dziesięć kilosów . 
- Zamknęli Laurę w psychiatryku - Wrzasnęła i pociągnowszy za sobą upragnioną zdobycz w postaci Rydel , Rossa , Rikera , Ellingtona oraz Rylanda wybiegła z nimi ze szkoły po czym na chama wpakowała do samochodu . Natomiast reszta uczniów szczęśliwa ulotniła się z klasy depcząc przy tym leżącego pod ciężkimi drzwiami , pedagoga . 
                                                 *****************
- Ok , nie wiem czy dobrze zrozumiałem - Zaczał siedzący za kierownicą Riker - Byłaś na lekcji , ale dostałaś telefon z informacją , że zamknęli Lau w psychiatryku ?- Dopytywał się , siedzącej koło niego dziewczyny . 
- No ... tak - Przytaknęła - I latałam po całej szkole wywarzając drzwi ze wszystkich klas , aż natrawiłam na was - Przytoczyła im mniej wiecej rozwój wydarzeń .
- A jesteś pewna , że to nie ty potrzebujesz pomocy psychiatrycznej? - Ryland igrał z ogniem . 
- Wiesz co ? - Zwróciła się do chłopaka - Ja nie potzrebyje psychiatry , ale za to ty za chwilę będziesz musiał skorzystać z jego usług - To powiedziawszy odpieła pasy i rzuciła sie na tylne siedzenia samochodu , tylko po to by nieźle mu przywalić . I tak o to rozpoczęła się walka na śmierć i życie w aucie . Ness miażczyła swoim ciałem nie tylko bruneta , ale też trzy nie winne osóbki . Obolały Ross dostał z buta po pyśku , a Ellington próbując pomóc młodszemu został podduszany przez blondynkę.
- Ryd co ty robisz? - Szepnął cichutkim głosikiem i róbował wydostać się zmorderczego uścisku przyjaciółki . 
- O sorry Ell myślałam , że to Vanka - Puściła go i rzuciła się na czarnowłosą . Natomiast najstarszy z rozdzeństwa Lynch chciał jakoś załagodzić sytuacje . Niestety , jak zwyklę mu się to nie udało . 
- Uspokujcie się ! - Rozkazał odwracając wzrok od jezdni , a gdy spojrzał na walczącą bandę baranów , dostał butem w łeb . 
- Ała - Krzyknął oburzony i puszczając kierownicę dołączył do bitwy , kompletnie zapominając , że prowadzi samochód . Wszyscy dosłownie rzucali się na tylnych siedzeniach . Już po chwili poczóli turbulencje i walnęli w ogromniaste drzewo . Momentalnie przestali się lać i spojrzeli po sobie przerażeni . Jedynie nie wzruszona Vanessa wytknęła głowę przez szybę by zobaczyć gdzie się obecnie znajdują . 
- Jesteśmy na miejscu -  Krzyknęła rozpromieniona i otworzyła drzwiczki przez , które szóstka nastolatków wypadła prosto na trawę . 
- Ej - Pisnał  poobijany Ryland - Mierzdżycie mnie - Upomniał się , na co pozostali szybko zareagowali . Stojąc i doprowadzając się do pożądku usłyszeli wrzask starszej Marano . 
- Czego się drzesz , babo ? - Spytała zmachana Rydel . 
- Nie mogę znaleść buta - Powiedziała , a wszyscy momentalnie spojrzeli na Rikera z odciskiem podeszwy na twarzy . 
                                                            **********
Po jakiś dziesięciu minutach wszyscy byli ogarnięci . Vanessa zadowolona z tego , że jej przyjaciel znalazł się i ponownie spoczywa na jej stopie , cała w skowronkach wbiegła do szpitala psychiatrycznego , a za nią pozostała piątka . 
- Dobry -  Przywitała się uśmiechnięta - Zamknęliście moją siostre tutaj . Laura ma na imię - Przeszła do konkretów stojąc przy panu w białym fartuchu . 
- Ach ... Tak , racja - Przytaknął poczym skierował się do jakiegoś pomieszczenia - Chodzcie za mną - Zachęcił ich . Już po chwili znajdowali się przy metalowych drzwiach zamknietych na pięć różnych zamków . Weszli do środka i zobaczyli co ? Związaną Laurę rzucającą się na przeróżne strony świata i grożącą , że jak ją nie wypuszczą do przywali komuś patelnią . 
- O matuchno - Powiedzieli wszyscy . Jaki synchron . 
- Wasza przyjaciółka ma S.W.L - Oznajmił lekarz pracujący w tutejszym zakładzie . 
- Że niby co to ?- Zdziwiony Ellington zrobił wielkię oczęta . 
- Jest to syndrom wścieklizny ludzkiej - Sprostował , a Ross wybuchnął nie pochamowanym śmiechem . 
- Widzicie ?- Zwrócił się do rodzeństwa - Ciągle wam powtarzam , że jest chora psychicznie , ale czy ktoś mnie słucha ?- Skrzyżował ręcę . Nagle ni stąd ni z owąd koło roześmianego blondyna pojawiła się wściekła Laura . 
- A ty masz S.R.M - Wrzasnęła patrząc na niego tak jakby chciała go po ćwiartować. 
- Co to jest ?- Przestał się śmiać i z poważną miną dotknął swych włosów - Powiedz proszę , że nic im się nie stanie - Pisnął i przerażony spojrzał na dziewczyne .  
- Syndrom rozkwaszonej mordy - Powiedziała niskim i zarazem przerażającym głosem , a po chwili zaczęła okładać chłopaka . Miała taką siłę , że rozerwała kawtan i uwolniła swe ręcę . Zaczęła go podduszać i strzelać mu w pyśka . Robiła to na zmianę . Pierw go podduszała , a później dawała z liścia . Tak , że na jego policzkach zostawał krwisto czerwony ślad rąk Laury . 
- Że niby wścieklizna ludzka ?- Spytała Rydel patrząc na to jakże dziwne zjawisko - Nieee ... to jakaś pomyłka - Protestowała . 
- Właśnie - Przytaknął siostrze , Riker - Lau jest oazą spokoju - Dodał . 
C.D.N

Od autorki : Witajcie kochani , tak jak obiecałam jest dzisiaj rozdział . Nie dzieje się w nim nic ciekawego , ponieważ akcja będzie się dopiero rozkręcała jak pojawią się w opowiadaniu przyjaciele Laury , a to już za kilka rozdziałów . Ci którzy jeszcze nie byli w zakładce 'bohaterowie' powinni  tam zajrzeć , żeby zobaczyć i dowiedzieć się czegoś o nowych postaciach . Także zapraszam do czytania i KOMENTOWANIA . Rozdział najprawdopodobnie za tydzień w sobotę . 

Do napisania Laura :))

                                                         

8 komentarzy:

  1. Hah zapomnieli o Rockym, a Lau wylądowała w psychiatryku! Hahah świetny czekam na next!

    OdpowiedzUsuń
  2. Super!!Haha!Tak się śmiałam,że chyba kogoś obudziłam. :-)
    Życzę dużo weny i czekam na nexta<3

    OdpowiedzUsuń
  3. Genialny !
    A jak czytałam o tej narośli Ella to prawie zwróciłam kolację xD bleee
    Czekam niecierpliwie na nexta :3

    OdpowiedzUsuń
  4. Hahahhah 'Laura jest oazą spokoju' to jest sdnjdwfbsduyewbdub <333

    OdpowiedzUsuń
  5. No nieźle.
    Laura w psychiatryku.
    Hahaha!!!
    ;-)

    OdpowiedzUsuń
  6. Koedy będzie ^^ ? Już ja chcę !
    Zapraszam też do mnie:
    ross-i-laura-raura.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  7. hejo! genialny rozdział czekam na next :)

    OdpowiedzUsuń
  8. GENIALNY KIEDY NEXT DAWAJ SZYBCIUTKO ZAPRASZA DO MNIE http://zkoppyta.blog.pl/http://austinallyizkopytaa.blog.pl/

    OdpowiedzUsuń